Dziennikarze często pytają, ilu dziewczynom pomogłam. Nie wiem, tego dowiem się pewnie
po „tamtej stronie”. Może kilkunastu? Nie zawsze wiem, co dziś robią. Jedna z nich wyszła
za mąż, ma dziecko, jakoś sobie radzi. To spektakularny przypadek, ale jednak się zdarzył.
Najważniejsze w naszej pracy jest to, że staramy się dawać nadzieję? Trudno żyć bez nadziei.