Mimo iż Witold Gombrowicz był człowiekiem niewierzącym, uważał, że w obliczu śmierci
dobrze mieć jakąś nadzieję. W swoim „Dzienniku” pisze jednak, że gdyby
w takiej sytuacji, niejako pod presją, uwierzył w Boga,
„zakochał się” w Nim, to byłaby to wiara nieważna, bo interesowna i wymuszona.