Osiemdziesiąte piąte urodziny, syt chwały i zaszczytów. I cały czas jak słuchanie drugim,
wewnętrznym uchem odczytywanego wyroku. Tak miało być, jak we wczesnej młodości przeczułem.
Tudzież świadomość niezasłużonego daru. Tu gadają, a ja idę przed tron Sędziego z moją brzydką duszą.