Był też nowicjusz, o którym szeptano po kątach, że nie przyjmuje Komunii. „Osobliwe – wzdychano
– pewno nerwica, ach, biedak!” W końcu przeor zaprosił biedaka na rozmowę. „Papieroska?” –
proponuje, bo palenie było przyjęte w klasztorze. „Jedzenie bratu smakuje?” – dopytuje troskliwy
przeor – koledzy znośni?, nie miewa brat kłopotów ze snem?, wszystko w porządku? Ale podobno
brat nie przyjmuje Komunii?” „A i owszem, nie przyjmuję – odpowiada rzekomy nerwicowiec –
bo ja, proszę ojca przeora, jestem niewierzący!” A to ci dopiero! Przeor, było nie było, opanowany
Anglik, bez mrugnięcia okiem pyta: „W takim razie jak brat tu trafił?” „Ano przeglądałem kiedyś
różne reguły klasztorne i najbardziej spodobała mi się dominikańska: intuicja, kontemplacja, dyskurs,
studium, apostolski przekaz, pomyślałem więc, że to zakon wprost dla mnie stworzony!”.