Navigator

Jestem dzieckiem swoich czasów. Jako młody człowiek widziałem, jak państwo i Kościół angażują się w spory
o kształt odrodzonej Polski, konstytucji, praw i obowiązków obywatela. Poziom dyskusji po obu stronach
zraził mnie na lata do obu rozmówców. Nie chciałem w tym uczestniczyć. Spoglądałem, niewiele rozumiejąc,
to na państwo, to na Kościół. Pomiędzy nimi jawił się zawsze Jan Paweł II. Entuzjastycznie przyjmowany,
otaczany bałwochwalczym uwielbieniem. Nie ufałem wiwatującym tłumom. Wiedziałem, że po burzach
oklasków, polskich przyśpiewkach, ci sami ludzie powrócą do odłożonych sporów.
Wiedziałem, że te same tłumy sprawiające wrażenie spijających z ust Papieża każde słowo i rozumiejących je w lot,
rozsypią się, przybierając każdemu właściwą, pojedynczą twarz z nietolerancją, dewocją, ksenofobią. Wiedziałem,
że te same tłumy, które niosą człowieka na swych rękach, mogą innego człowieka zhańbić. Nie uczestniczyłem w tym.

Marcin Cielecki, Nie ma takiego pokolenia, „W drodze”, 2006, nr 4 (392), s. 79

losuj
479
3
3301
wdesk 2015 © ks. Eugeniusz Burzyk
Klik
Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej: Polityka cookies